moment. studentka medycyny bzyknęła dwóch typów, po fakcie wybrała się do ginekologa, nie zapytała o tabletkę "po" (państwo w państwie), ale o antykoncepcję i wtedy też (dopiero??) została uświadomiona o konsekwencjach wynikających ze współżycia bez zabezpieczenia? Czy coś przeoczyłam? Ocenę zawyżyłam za podejście do kościoła (3*).